Walhalla czeka!

Posta Varga z 05 lutego 2013r.

Norny, boginie losu, mieszkały przy  Studni Urd tj. Studnii Losu/Przeznaczenia (imiona norn: Urd, Werdandi, Skuld – przyp. tłumacza). To studnia to nic innego jak jaskinie i dolmeny, w których spoczywają zmarli, czy też menhiry, pod którymi leżą czy w końcu cairny, pod którymi śpią. Studnia Norn jest więc  grobem szlachetnych/czcigodnych zmarłych osób –  Valhöll („sala umarłych”).

Drzewo ofiarne rośnie na kurhanie, a jego korzenie sięgają głęboko w studnię Urd.

Voluspa (zwrotka 19):

Wiem, gdzie jesion stoi, Yggdrasil się zowie ,
Lśniącą wilgotnością pień jego zroszony ;
Z niego idzie rosa, co w dolinach spada ,
Koło Urd studni wciąż zielony stoi.

Rytuał:

Aby dowiedzieć się czegoś od Norn człowiek musi odwiedzić zmarłych. Symbolizuje on w takim momencie bladego boga śmierci, Odyna – boga, który prowadził zmarłych do Hel. Człowiek przechodzący rytuał w Halloween przynosił jemiołę symbolizującą ciało Baldura, aby uzyskać dostęp do krainy zmarłych. Ta złota gałąź, różdżka, używana jest jako klucz do otwarcia grobu. Ten, kto nosi taką tamsvöndr, różdżkę ujarzmiania (zwana  tym imieniem w Skîrnismâl, strofa 26), może wejść. A więc wchodzi …

Hâvamâl zwrotka 109:

U krynicy Urd
Jam widział i milczał, widział i rozmyślał,
Słuchałem mężów mowy,

Voluspa, zwrotka 20:

Stamtąd przybyły dziewy wszechwiedzące,
Trzy, z owej sali, co pod drzewem stoi;
Urd zowie się pierwsza, a druga Werdandi
rytowały w drzewie – Skuld na imię trzeciej,
Postanawiały losy, zakreślały żywot,
Ludzkim istotom stwarzały przeznaczenie

Spotyka personifikację Urd (Honoru/Czci zmarłych – skandynawska nazwa studni Urd to równocześnie imię jednej z Norn. W języku staronordyjskim los zwano urd, w języku pra-germańskim z kolei wyrd, w języku angielskim przekształciło się to w weird. Słowo tego jeszcze w XV wieku używano jako przymiotnika, który oznaczał kogoś mającego moc kontrolowania przeznaczenia. Obecnie używa się go w znaczeniu „dziwny”, choć jeszcze w XIX w. miało to konotacje z czymś nadprzyrodzonym – przyp. tłumacza). Urd w rytuale jest odtwarzana przez aktorkę (czarodziejkę), tak samo też  jej pozostałe siostry – pozostałe Norny: Verðandi („to co to jest”) oraz Skuld („to, co będzie”). Wędrowiec musi zdać testy, musi odpowiedzieć na ich zagadki, zrozumieć ich tajemnice i wiedzieć, jaki jest prawdziwy sens ich świętych słów. Musi zostać wybrany przez nie, aby być ponownie odrodzić i prawowicie zdobyć  hamingja szlachetnych zmarłych spoczywających w grobowcu. Jeśli uda mu się, to oznacza, że narodził na nowo. Matka Ziemia wydaje go na świat, a on zostawia jej łono (kurhan) krzycząc, trzęsąc się i drżąc. Wszystko to dzieje się wraz ze wschodem słońca, które wschodzi w pierwszym dniu miesiąca Valaskjâlfr (1 listopada). Taka osoba nie jest już tylko człowiekiem, ale staje się bogiem Wali („wybrańcem”). Może teraz zabrać kosztowności z kurhanu oraz przybrać imię zmarłego i jego hamingja.

Norny (Ludwig Burger):

Mężczyzna lub kobieta, czy raczej chłopiec lub dziewczynka byli niczym, zanim nie przeszli rytuału inicjacji. Nie mieli czci, przeszłości, teraźniejszości ani przyszłości. Aby stać się częścią hamingja swojego krewnego musisz przejść przez ten rytuał, stając się tym samym częścią wieczności. Ci, którym się nie powiodło byli odsuwani w zapomnienie przez Norny i Walkirie („te, które wybierają poległych” czy też „te, które decydują, czy polegli zasługują na zabranie”). Ci, którzy zawiedli nie otrzymywali żadnych imion, nie otrzymywali hamingja i Czci. Pozostawali zwykłymi śmiertelnikami.

Kiedy ktoś stawał się Wali mógł odejść (odrodzić się) z Valhöll (komora grobowa/kurhanu) każdego dnia (dzień oznaczał okres trwający życie). Mógł walczyć i zginąć bez innych konsekwencji za wyjątkiem tego, że mógł odrodzić się innego „dnia”, tj, wtedy kiedy inny krewny został inicjowany i stał się nim w nowym życiu i w nowym kształcie (tj. ciele) i znów mógł stanąć do walki. Dla takiej osoby nie ma prawdziwej śmierci, tylko odrodzenie. Stała się ona nieśmiertelna! Stała się bogiem, Walim, ponieważ została wybrana przez Norny, które dały mu przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Hamingja.

Walhalla i Asgard („ogród duchów”) nie są krainami w niebiosach,  ale znajdują się tu na Ziemi wśród nas. Są dostępne tylko dla tych z nas, którzy stali się bogami i boginiami. Są dostępne tylko dla tych z rodu Jarla (Jarl był w mitologii nordyckiej synem boga Riga i stał się protoplastą kasty wojowników w społeczeństwie skandynawskim. Jego potomkowie byli jasnowłosi, wysocy i mieli jasną skórę), a więc dla Europejczyków. Są one dostępne tylko dla człowieka, który posiadł hamingja.

Norny podlewające drzewo życia:

To jest sens przeznaczenia w mitologii skandynawskiej. To jest to o czym mówią nam Norny, boginie przeznaczenia. Sieć, która tkają, składa się z wielu nici życia. Wszystko to składa się na hamingja: czcigodne czyny, chwalebne osiągnięcia, odważne decyzje podejmowane w życiu, akty odwagi, chwalebne życie, boska mądrość, duchowe światło emitowane z własnego ducha ku innym. Norny używają wody ze studni wspomnień, aby podlewać  Yggdrasila, drzewo życia. Życie rośnie i staje się silniejsze i lepsze przez cześć człowieka. Chwała dawnym bogom!

Oto zdjęcia Walhalli/Hel z różnych części Europy:

Elfy stróżowie.

Post Varga z 04 lutego 2013.

Wielu uważa pojęcie aniołów i aniołów stróżów jest koncepcją chrześcijańską, ale  jest to dalekie od prawdy. Nawet sam termin anioł pochodzi ze starożytnej greki i oznacza po prostu „posłańca”. Aniołowie byli posłańcami bogów, podobnie jak skandynawskie elfy światła. Będę na tyle śmiały, by twierdzić, że anioł jest grecką nazwą dla elfa światła będącego stróżem danej osoby.

Taki elf był w dawnej Skandynawii nazywany fylgja (poplecznik/zwolennik/pomocnik, duch opiekuńczy). Był to duch podążający za tobą gdziekolwiek szedłeś. Usuwając przeszkody na twojej drodze, pomagał odnaleźć drogę i uniknąć zagubienia, chroniąc przed obrażeniami i śmiercią, trującym jedzeniem i zanieczyszczoną wodą, przed niebezpiecznymi drapieżnikami, itd.. To był twój anioł stróż. Niektórzy twierdzili nawet, że fylgja  chodził przed tobą wypatrując  pułapek i przeszkód, zanim mogłyby ci zrobić krzywdę. Taki z kolei elf – kroczący przed tobą i widziany przez innych – zwany był vardøger tj. stróż, opiekun.

Wizerunek pięknego (zawsze żeńskiego) elfa podążającego za tobą i czuwającego nad tobą jest raczej romantyczny i nieco dziecinny, ale idea wywodzi się z wiary w hamingja. Twój fylgja jest w zasadzie tylko twoją antropomorfizowaną formą hamingja. To również wyjaśnia, dlaczego hamingja jest często tłumaczone jako fylgja. Tylko twoja Cześć może tak naprawdę uchronić cię od nieszczęść tego świata. Nie tylko bezpośrednio, ale również w tym sensie, że Cześć zapewni przetrwanie duchowe i nieśmiertelność bez względu na to, co dzieje się z ciałem fizycznym (kształtem). Nic nie może zaszkodzić honorowej osobie! Ani śmierć, ani ból. Tylko niehonorowe zachowanie może, bo to zabiera Cześć tej osoby. A tylko Cześć  liczy się w dłuższej perspektywie.

Elfy na łące, Nils Blommér (1850):

Kiedy nasi wrogowie atakują nas kłamstwami i fałszywymi pogłoskami, to atakują nasz Honor, bo zrozumieli, że jest to jedyny sposób, aby zniszczyć Europę. Fałszują wszystko, co nasze i rozprzestrzeniają kłamstwa o naszych przodkach. Wartościowy, zadbany, czysty, silny, odważny, inteligentny, mądry i Czcigodny Dawny Europejczyk jest przedstawiany jako niewartościowy, półnagi, brudny, słaby, tchórzliwy, głupi, niedouczony i haniebny dzikus. Wszystko co europejskie jest opluwane i wyśmiewane, kradzione lub pokazywane w złym świetle, przedstawiane przez filtr judeochrześcijańskiej ciemności .

Jest jedna dobra rzecz dotycząca światła: potrzeba tylko jednego światła, aby przegnać ciemność i wszystkie ciemności na świecie nie zgaszą tego jednego światła. Panie i panowie: przywróćcie swoje elfy światła, swoich pomocników oświetlających świat dla Was i nigdy nie bójcie się iść prosto przez judeochrześcijańskie ciemności nigdy. Przegnajacie je bezpiecznie i dumnie! Chwała elfom światła! Chwała i sława!

Hamingja

Z mojej wiedzy wynika, że hamingja w języku islandzkim oznacza „szczęście”, jednak w staro-norweskim oznaczało przede wszystkim vardøger lub fylgja („zwolennik” w sensie „ducha opiekuńczego” lub „pomocnik”). Vardøger, „podwójny”, poprzedza osobę dokądkolwiek ona idzie. Czasami ten duch jest widziany przez innych na długo przed rzeczywistym przybyciem danej osoby. Bezpośrednie tłumaczenie  hamingja oznacza „tego, który podąża w hamrze”. Hamr to kształt, forma osoby.

Kto podąża w kształtach i formach? I o jakich kształtach i formach tutaj mówimy? Mity wspominają, że bogowie mogli przybierać różne kształty i w ten sposób mogli być ptakami, wężami, robakami, wołami, wilkami i tak dalej. Oni więc także podążali w formach.

Ale zastanówmy się kto lub co jeszcze chodzi w kształtach? Odpowiedź jest prosta – nasze dusze. Rodzisz się w pewnej formie/kształcie, żyjesz w niej i umierasz. Wtedy odradzasz się w nowym kształcie i znów żyjesz  i umierasz. I tak to trwa – być może całą wieczność. Nasze dusze są nieśmiertelnymi bytami, które tylko od czasu do czasu zmieniają kształty aby istnieć. To my jesteśmy tymi, którzy podążają w hamrze! Bogowie są nami, a my jesteśmy nimi i tak jak wierzyli greccy filozofowie (w grubszym skrócie). Możemy mieć wszystkie rodzaje kształtów. Od istot miernych (robaka, wirusa) do istot najwyższych (bogów) z uwzględnieniem wszystkiego pomiędzy nimi.  Jeżeli coś jest fizyczne i żyje, oznacza to, że jest naczyniem dla jakiegoś rodzaju duszy.

Pytamy jednak dalej: czym jest dusza? Jak już wcześniej powiedzieliśmy dusze i bóstwa mogą przyjąć formę  drzew i innych roślin, a ponadto każde życie wzięło swój początek ze światła. Poprawnym więc byłoby nazwanie naszych dusz po prostu „światłem”. Lub może elfami światła? Białym światłem! Tak więc w istocie jesteś białym światłem kroczącym w kształcie.

Jednakże najbardziej szlachetni i najmądrzejsi z naszych przodków twierdzili, że sam również możesz dodać coś do tego światła. Możesz je karmić, odżywiać i sprawiać by stało się większe! Dokładnie tak samo jak z plotką! Albo jak z Cześćią! Na płaszczyźnie duchowej twoja Cześć będzie także rozświetlała świat dla innych: będzie inspirowała, wzmacniała, pocieszała w tarapatach i pomagała w odnalezieniu drogi w ciemnościach tego świata. Wiemy, że tak właśnie jest. Wciąż przecież rośniemy dzięki światłości  naszych dawnych Bohaterów i Bohaterek: Marka Aureliusza, Tore Hunda, Michaela Wittmanna, Decebala, Wercyngetoryksa, Arminiusza i im podobnych. Ich światło jest wokół nas: błyszczące, ciepłe i oświetlające. Oni wciąż tu są, z nami, w nas. Żywią nas duchowo i dają metafizyczny pokarm.

Hamingja nie jest zatem jedynie twoim życiowym szczęściem, jest tobą – sumą twoich szlachetnych osiągnięć, a także twoich przodków, którzy duchowo cię posilają. Możesz pozwolić temu uschnąć, zgasnąć, żyjąc  na współczesny sposób życiem pełnym wstydu, które oddala światłość. Albo możesz  jak nasi przodkowie dążyć do życia pełnego Czci i Chwały! Do życia w nieśmiertelnej sławie! Bądź duchowym światłem dla swoich potomków  lub zniknij w czasie śmierci. Sława dawnym bogom!

Hâvamâl, strofa 76

Zdycha ci bydło, umierają krewni
I ty sam umierasz;
Lecz cześć, którąś sobie zdobył
Nie umrze nigdy.

Magia naszego świata.

Wieki temu człowiek mógł wybrać się do jaskini i być emocjonalnie, intelektualnie i duchowo pobudzony przez skalne rzeźby na jej ścianach, ożywające z migotaniem pochodni, którą trzymał w ręku. Wyszedł z jaskini z nowym znaczeniem w jego życiu i z uczuciem oświecenia!

W naszej epoce jesteśmy bombardowani przez intensywne bodźce zmysłowe ze wszystkich stron, wszędzie tam, gdzie zwrócimy naszą głowę. Widzimy ruchome trójwymiarowe obrazy, wchodzimy do cyfrowych i wirtualnych światów i słyszymy wszystkie dźwięki wymyślone przez ludzkie umysły. Doświadczamy ekstremalnych prędkości i posiadamy sprzęt pozwalający wspiąć się na najwyższe szczyty górskie na świecie. Lecimy nad chmurami i wyskakujemy z samolotów wysoko w niebie, tylko po to by spaść bezpiecznie na ziemię. Jednak mimo tego jesteśmy znudzeni na śmierć. Sondaże pokazują, że my, współcześni mężczyźni i kobiety w Europie, boimy się nudy bardziej niż boimy się czegokolwiek innego. Więcej Europejczyków popełnia samobójstwo niż kiedykolwiek wcześniej.

Starożytne polowanie dla sportu zostało zastąpione przez polowanie na nowe doświadczenia. Nasz świat rozpada się wokół nas, ale my nie mamy czasu, by się o to martwić ; jesteśmy zbyt zajęci, utrzymywaniem nudy w ryzach, i spędzamy cały nasz czas w pogoni za nieuchwytnym poczuciem sensu życia. Im szybciej biegniemy, im głośniej krzyczymy, im głębiej nurkujemy, im wyżej się wspinamy, im bardziej ekstremalne środki podejmujemy, tym bardziej oddalamy się od wszelkich uczuć prawdziwego sensu życia.

Jeśli chcesz prawdziwej magii w świecie, proponuję wyłączyć ekran z propagandą (TV) i komputer, i popatrzeć w ogień lub na rozgwieżdżone niebo. Wyłącz światło elektryczne i zapal świeczkę. Zaparkuj samochód i przejdź się w najstarszym lesie w twojej okolicy. Zostaw iPoda lub odtwarzacza MP3 w domu i słuchaj śpiewu ptaków, wiatru lub padającego deszczu. Zamknij oczy i zacznij marzyć, odwiedź świat swoich wspaniałych i szczęśliwych przodków, a zrozumiesz, dlaczego nie zmienili nic w ich kulturze w ciągu 500,000 lat.

Boskie światło.

Post Varga z 04 lutego 2013r.

Kiedyś uważano, że drzewa i zioła również są boskie,  że mieszkają w nich duchy i bogowie. Thorr mieszkał w dębie. Odyn w jesionie. Sunna (Słońce) w jabłoni itd. Co więcej, uważano, że mogli oni mieszkać w kilku różnych drzewach, takim kimś była np. Sunna (w MYFAROG zwana przy użyciu przez jej starszego i męskiego imienia Sowilus [= Helios, = Sol = Khors / Porevit, = Brigandu]).

MYFAROG:

„[Sowilus”] Świątynia zbudowana jest wokół lub w pobliżu drzewa świętego dla Sowilusa, takiego jak akacja (Acacia), pomarańcza (sinensis cytrusowych), brzoza (Betula), buk (Fagus sylvatica), dąb (Quercus ), jabłoń (sylvestris malus), leszczyna (Corylus avellana), drzewo laurowe (Laurus nobilis), sosna (Pinus pinea), topola (populus), jarzębina (Sorbus aucuparia) lub cytryna (citrus limon). „

Duchy czy bogowie byli tak ważni dla właściwości tych roślin, że gdy starożytni magowie je ścinali, aby zrobić z nich mikstury, to używali tylko specjalnych, świętych noży lub sierpów. Najlepiej takie narzędzia znamy jako złote sierpy druidów. Ponadto w Skandynawii w pisowni runicznej istnieje słowo linalaukaz („lniana biała odzież do kwietnej łąki”), co sugeruje, że zioła  były zbierane (też przez druidów) z łąki w białym płóciennym ubraniu – aby upewnić się, że nie straciły nic ze swoich magicznych uprawnień przez kontakt z glebą lub czymkolwiek nieczystym.

Jak wiadomo uważano, że niektóre duchy są słabe, inne silne, ale że wszystkie one pochodzą od Słońca, że całe życie na Ziemi pochodzi  i jest utrzymywane przez Słońce! Więc wszystko, co dostało życie od Słońca, dostało też pewnego rodzaju ducha, iskrę Słońca. Taki malutki kawałek Słońca na Ziemi. Ciepło. Światło. Tak: światło…

To może wydawać się fantastyczne, ale w rzeczywistości jest to właśnie to, co dzieje się w prawdziwym życiu. Ciepłe światło Słońca jest bezpośrednią przyczyną wszelkiego życia na Ziemi, i nie musimy nazywać tego duchami. To światło zmienia się w czasie i jest stale zasilane przez więcej światła słonecznego. Nawet jeśli spalamy drewno, w kominku w całkowitej ciemności wewnątrz domu z kamienia, to nadal to jest to światło, które pochodzi od Słońca – ponieważ drzewa też dostały swoje światło (iskrę) od Słońca – jak i wszystko inne na tej planecie.

Oczywiście wpływa na nas nie tylko  nasze Słońce, ale również gwiazdy (inne Słońca) i światło słoneczne/światło gwiazd odbite od innych ciał niebieskich – takich jak Merkury (Loki), Wenus (Freyra), Księżyc (Mani), Mars (Tyr), Jowisz (Thor), Saturn (Heimdallr), Uran (Odyna), Neptun (Njörðr), a nawet Pluton (Hel). I oczywiście światło odbite od naszej planety Ziemia (Jord).

Drzewa i inne rośliny też są pod wpływem tego światła. Kiedyś wiedziano lub wierzono, że niektóre drzewa i rośliny były w stanie przyjąć i przechowywać światło (i ciepło) z jednego lub więcej źródeł światła niebieskiego lepiej niż inne. Na przykład dąb trzymał moc Tora (i Baldura i Sunny). Z tego powodu stały się one symbolami i atrybutami tych bóstw i duchów.

Najważniejszymi bóstwami naszych przodków nie były, jak wielu dziś uważa Odyn czy Thor, ale Słońce i Księżyc. Nawet w epoce Wikingów Słońce i Księżyc pozostawały najważniejszymi bóstwami – choć często pozostawały w tle, jak król i królowa czuwający nad swoim dworem. Były to najważniejsze źródła światła. Słońce w ciągu dnia, a Księżyc w nocy. Kult słońca był związany z górami, a kult księżyca ze świętymi źródłami (strumieniami) – odbijającymi światło Księżyca. Ma to poparcie w najczęściej spotykanych norweskich nazwach, które zawsze występują w parach jak Słońce i Księżyc:  Solberg („Słoneczna góra”) i Skadvin/Skodvin („Łąka Skadi) lub Skadvatn („Jezioro Skadi”), – zwykle takie miejsca znajdują się bardzo blisko siebie. Cały Półwysep Skandynawski jest nawet nazwany na cześć bogini księżyca i polowań Skadi (pierwotnie zwaną Skande). Skanþinawio: „Ziemia Skadi jest przy Morze” lub „wyspy Skadi”.

Światło wpływa nie tylko nasze ciała fizyczne, ale również na nasze umysły. Europejski panteon może  równie dobrze być starannie zbadane i skategoryzowany pod kątem tego, jak boskie światło wpływa na ludzki umysł. Nasze zachowanie i nasza krew (tzn. jej struktura genetyczna) pozwalają nam przyjmować więcej lub mniej światła od różnych bóstw, aby wzmocnić to czy inne bóstwo.

Mój wiosek jest taki, że dziś cierpimy z powodu zanieczyszczenia światłem miast i z faktu, że widzimy mniej boskiego światło  wewnątrz naszych domów niż nasi przodkowie, kiedy siedzieli wokół ogniska pod rozgwieżdżonym niebem (owszem – spali w namiotach, ale przez większość czasu byli na zewnątrz). Nie uda nam się wzmocnić bóstwa w nas po prostu żyjąc w miastach i domach. Może człowiek byłby lepszy, bardziej boski, gdyby żył, jak nasi przodkowie. Nasze duchy nie są karmione przez bogów, ale przez światło elektryczne, neony i kuchenki elektryczne. Sztucznie stworzone zamienniki światła słonecznego. Można się upierać, że większość energii elektrycznej również pochodzi przynajmniej pośrednio od światła słonecznego, ale za to z bardzo różnych źródeł światła i ciepła, z nieznanymi skutkami dla naszego ducha i umysłu. Jeśli światło słoneczne odbite przez planetę zmienia się na tyle, aby stać się osobnym bóstwem, to  jakim niby bóstwem może być światło świetlówki? I co ono t robi dla nas, jak nas zmienia?

Czeka nas zguba, jeśli tego nie zmienimy, bo o ile my jesteśmy naturalni, o tyle nasze życie nie jest. Chwała Słońcu! Chwała Księżycowi!

Pan elfów.

Po raz pierwszy zrozumiałem, co elfy naprawdę reprezentują, kiedy przeczytałem książkę Fedrekult („Kult przodków”) wydaną w 1943 roku w Norwegii przez Otto Emila Birkeli. W swojej raczej słabej  książce stwierdza, że elfy były pierwotnie duchami zmarłych.

Termin „elf” oznacza po prostu „biały”. Norweski alv (elf) pochodzi od nordyckiego alfr, a ten od młodszego pranordyckiego *albar, ten z kolei  od starszego pranordyckiego *albaz, a ten praindoeuropejskiego korzenia *alba -. (podobnie jak  Albania i włoskie miasto Alba.).

Duchy zmarłych prawdopodobnie nazywano białymi, bo chowano zmarłych ubranych w białe szaty lub,  co bardziej prawdopodobne, ponieważ byli oni oczyszczeni (przez śmierć), a tym samym niewinni (znowu). Czekali w pobliżu kurhanu, za ogrodzeniem oddzielającym świat żywych (poza cmentarzem) od świata zmarłych (cmentarz) – krainy elfów, gdzie nie ma drzew  i gdzie żadne zwierzęta się nie pasą. Czekali tu na okazję, by odrodzić się w krewnych.

W tradycji skandynawskiej istnieją dwa rodzaje elfów: elfy jasne (światła) i ciemne (mroczne) elfy. Ci ostatni  są również znani jako krasnoludy. Jasne elfy przebywały w świetle, na łąkach i drzewach i dlatego zwane je jasnymi,  ale co z mrocznymi elfami? Kim i czym one są?

Sama nazwa jest nieco myląca: „ciemne” i  „białe”. Jednak, jak wszyscy dobrze wiemy, ciała zmarłych są trupio blade. Ale ponieważ te blade trupy (ciała) przebywają w ciemności kopca pogrzebowego są ciemnymi elfami.

Mroczne elfy są, jak powiedziałem, znane również jako krasnoludy (norw. dvergr ). To słowo jest dość trudne do przetłumaczenia, ale jeśli spojrzeć na jego kobiecą wersję  – dyrgjâ, to wszystko staje się jasne: dyrr („drzwi”) i gjâ („otwór w ziemi”). Jak wiemy blade ciała zmarłych znajdują się za drzwiami w otwartymi w kurhanie – w ziemi. Ma to więc wszystko sens: też są białe (blade) i mieszkają w kurhanie.

Mówi się, że krasnoludy wytwarzają, a także posiadają wiele bogactw. To też ma sens, bo zmarłych chowano ze wszystkimi ich kosztownościami, a gdy mity mówią nam, że ta czy tamta rzecz została wykonana przez krasnoludy, to naprawdę chodzi o to, że przedmiot został wykonany przez jakiegoś przodka. Miał leżeć w kurhanie i czekać, aż ta sama osoba odrodzi się w krewnych –  co byłoby dla niej  życiem po śmierci. Po odrodzeniu zabierał z kurhanu mieszczącego jego ciało to, co było w istocie było jego. Tak więc wykonane przez krasnoludy oznaczało wykonane przez zmarłych przodków. To również wyjaśnia, dlaczego tak wiele kurhanów zostało „okradzionych” ze wszystkich kosztowności. Oczywiście było tak ponieważ, bo osoba odrodzona – czy też postrzegana jako odrodzona – zabrała to, co było jej cennym mieniem z poprzedniego życia.

Tak więc elf jest albo nieśmiertelnym duchem zmarłej szanowanej osoby lub gnijącym ciałem takiej osoby.

Älvalek, “Tańćzące elfy”  August Malmström (1866).

Jednakże elfy znane są również jako doskonali łucznicy i z tego, że bardzo dobrze ukrywają się w lesie, a o niektórych z nich mówi się, że mają skrzydła  – choć wtedy zwane są zwykle są wróżkami. To by również wyjaśniało, dlaczego zorza polarna w Skandynawii nazywana jest zarówno „drogą pszczół” lub „tańcem elfów”. O elfach mówiono, że przyjmowały postać pszczół – jest to  logiczne biorąc pod uwagę, jak często występują one na kwiecistych łąkach i przy okazji  wyjaśnia to ich „łucznictwo” (= użądlenia pszczół) i doskonałe umiejętności ukrycia (rozmiar sprawia, że pszczoły bardzo trudno dostrzec). Uwaga! Moja żona będzie za jakiś czas opracuje na ten temat artykuł, gdzie wyjaśni znaczenie miodu i pszczół w kulcie przodków i jak to się ma do kultu niedźwiedzia.

Kraina elfów:

Nawet będąc martwymi członkowie rodziny nadal byli postrzegani jako jej część. Umieszczano ich wizerunki  w domu w czasie ważnych świąt (festiwali) w celu umożliwienia im wzięcia w nich udziału, a także składało się ofiary na kurhanach, aby ich zadowolić. Z czasem – a raczej, kiedy chrześcijaństwo przybyło –  trzeba to było robić w tajemnicy, a ostatecznie w absolutnej tajemnicy, albo „wróg” w szatach mnichów i kapłanów  wskazałyby winnych i spalił za czary. Kościół naturalnie chciał zakończyć ten pogański zwyczaj, która panował w Skandynawii  do XIX wieku i zdecydowanie przeciwko niemu występował. Elfy nie były duchami przodków, mówili, ale demonami i diabłami! Malowali piękne elfy jako koboldy, gobliny, chochliki, demony! To już nie był cudowny, nieśmiertelny, piękny, mądry i szlachetny duch przodka czekający, by odrodzić się w krewnych, ale drobny demon, brzydki i okrutny, nikczemny i niegodny, zmieniony i torturowany, tchórzliwy i krwiożerczy, nie wart zaufania i całkowicie zły! Sataniczne stworzenie!

Judeochrześcijański obraz elfów:

Dla mnie tylko piękno pogaństwa pozostaje – koboldy i inne judeochrześcijańskie perwersje dotyczące naszych elfy znikły. Zostały one wystawione na światło słoneczne, wszyscy widzimy, jakie są naprawdę –  więc teraz ich nie ma, rozpłynęły się w powietrzu. Piękny elf pozostaje – i krasnolud też. Chwała Frejrowi – Panu elfów.

Jestem!

Dzień dobry wszystkim!

Mam obecnie trochę pracy i nie mogę na bieżąco pisać postów. Nie mniej jednak pracuję na nowym sposobem tłumaczenia, który być może znacznie przyśpieszy pojawianie się nowych tekstów!

Reik

Hygieja

Post Varga z 02 lutego 2013r.

Hygieja – grecka bogini zdrowia (przyp. tłum.)

Z powodu wiary w pseudonaukową religię, jaką jest teoria ewolucji, większość współczesnych ludzi uważa się za jej szczytowe osiągnięcie. Równocześnie uznają tych, którzy żyli przed dawniej za gorszych, słabiej rozwiniętych, mniej inteligentnych, bardziej ignoranckich, itd.. Ciężko jest w naszych czasach walczyć z tymi wymysłami, ponieważ są one  dominujące, mocno rozpowszechnione i bardzo rzadko kwestionowane –  ale spróbujmy…

Pierwszym najczęstszym błędem dzisiejszych ludzi  jest myślenie, że starożytni chodzili cały czas brudni i z tego powodu umierali masowo na skutek niewielkich infekcji lub chorób, które dla nas nie są śmiertelne, a to dzięki naszej higienie osobistej. Higiena to nie tylko nazwa obsesji dzisiejszych ludzi – „higiena” to słowo pochodzące od imienia grecko-rzymskiej bogini zdrowia, czystośći i uzdrawianą – Hygiei. Była ona córką Asklepiosa, boga medycyny i Epione, bogini uśmierzania bólu. Skandynawskim odpowiednikiem Hygiei jest Hajmdal, Asklepiosa – Baldr/Bragi, a Epione – Îðunn/Nanna. Nie byli to więc bogowie znani  tylko  Grekom i Rzymianom – znani byli  w całej (biologicznej) Europie.

Oczywiście kultury znające bogów zdrowia, medycyny, czystości, uzdrawiania i uśmierzania bólu rzadko bywają brudne, ignoranckie, śmierdzące, czy też podatne na złapanie infekcji za każdym razem, gdy w lesie skaleczą się jakimś kolcem. W Rzymie i Grecji ludzie mieli łazienki, a nawet łaźnie publiczne, a w Skandynawii cały jeden dzień był poświęcony na czyszczenie, mycie się i sprzątanie.  Z tego właśnie powodu sobota w Skandynawii nazywana jest lørdag, ze skandynawskiego laugardagr (dzień mycia).

To chrześcijaństwo jest źródłem wszystkich negatywnych poglądów na temat naszych przodków, ponieważ to właśnie wtedy, gdy Europa pogrążyła się duchowych ciemnościach chrześcijaństwa, to równocześnie zdegenerowała się do postaci wielkiego szamba, wielkiego ścieku brudu i smrodu, który utrzymywał się aż do czasu  renesansu (początku powrotu wartości pogańskich – również higieny). Chrześcijanie zwykle nie rozumieją, że było coś przed nastaniem chrześcijaństwa. Sądzą, że cały współczesny świat oparty jest na ich światopoglądzie i uważają swych przodków za brudnych degeneratów.

Takich jak ci:

My jednak nie jesteśmy niedorozwinięci, więc powinniśmy wybiegać do przodu, żeby zdać sobie sprawę że starożytny europejczyk był w rzeczywistości zdrowym, czystym i zadbanym osobnikiem. Inteligentnym i posiadającym dużą wiedzę. Silnym i odważnym. Europejskim!

Takim jak ci:

Jednym z powodów, dla których byli oni tak wspaniałymi przedstawicielami naszego gatunku była nie tylko czystość rasowa, lecz również  to, że nie walczyli oni- w przeciwieństwie do ludzi współczesnych- z naturą. Bowiem człowiek współczesny zachowuje dobrą higienę, a nawet zbyt dobrą higienę – co czyni ją w rzeczywistości złą higieną. Jeśli nigdy nie pozwolisz swemu ciału pachnieć naturalnie, jeśli usuwasz wszystkie swoje naturalne zapachy za pomocą mydła, dezodorantu czy perfum, to niestety skończysz z przepaska na oczach szukając dobrego partnera. Właśnie tak – bo nie jesteśmy w stanie odczytać czyjegoś DNA tak po prostu, ale nasze zmysły juæ potrafią to zrobić w jakiś sposób! Jeśli podoba ci się naturalny zapach osoby przeciwnej płci to znaczy, że twoje niezwykle zaawansowane „prymitywne” zmysły mówią ci, że dobrze do siebie pasujecie genetycznie. Jeśli nie możesz poczuć naturalnego zapachu innych, to po prostu kręcisz się wkoło, nie mając pojęcia z kim powinieneś, a z kim nie powinieneś mieć potomstwa. Więc wszyscy ci mężczyźni i kobiety cuchnący mydłem, dezodorantami i perfumami nie mają żadnych wskazówek, co do znalezienia sobie dobrego partnera. I jaki jest tego rezultat? Genetyczna katastrofa! W ten sposób zdrowe jednostki zadają się z „inaczej zdrowymi” jednostkami, z którymi nie powinny się zadawać, a to z powodu niedopasowania. Ich dzieci wyrastają na osobników… „gorszej jakości”.

Dobrym przykładem  będą oczywiście liczne międzyrasowe związki pomiędzy mającymi „przepaski na oczach” mężczyznami i kobietami. Będący przedstawicielami różnych ras uwierzyli, że wszystko jest w porządku, podczas gdy naprawdę tak nie jest – a wszystko to z powodu zbytniego dbania o higienę. Bez tych wszystkich mydeł, dezodorantów i perfum wydaje się nam, że przedstawiciele innych ras śmierdzą. Dlaczego? Bo tak rzeczywiście jest! Bo nie są oni dla nas dobrymi partnerami!

Mieszaniec:

Mamy naturalne zdolności znacznie przewyższające nowoczesną naukę. Możemy wyczuć genetyczne wartości innych. Nasze zmysły są w stanie wykryć niedopasowanie i dopasowanie: kto jest, a kto nie jest dobrą dla nas partią. A jest to – panie i panowie – bardzo, ale to bardzo ważna umiejętność do zapewnienia naszemu gatunkowi pomyślnej przyszłości. Możemy ufać naturze, ale nie naukowcom i ich skażonym polityką analizom.

Współczesne społeczeństwo jest więc nie tylko niezdrowe i złe, ale doprowadzi również do katastrofy w przyszłości. Coraz więcej osób będzie znajdować sobie partnerów, którzy nie będą pasować do nich genetycznie i coraz więcej nieludzkich mieszańców, umysłowo chorych, niedorozwiniętych oraz innych obrzydliwości będzie przychodzić na świat. Skończymy jak „wróg”: wymieszani, umysłowo chorzy, budzący wstręt, zboczeni, okrutni, żarłoczni, hiperseksualni i całkowicie jak pod-ludzie.

Natura pełna harmonijna i tworzy nadzwyczajnie pięknie rzeczy – ale tylko jeśli jej na to pozwolimy! Hygieia to bogini higieny, ale higieny dobrej i naturalnej. Ave Hygieia!

(William-Adolphe Bouguereau (1825-1905) – Narodziny Wenus (1879)

Wanowie i Asowie.

Post Varga z 01 lutego 2013r.

Tym postem zaczynam tłumaczyć wpisy (a jest ich aż 22!) z lutego 2013r.

UWAGA: tematyka podjęta przez Varga w niniejszym poście dotyczy konkretnych szczegółów mitologii skandynawskiej. Zalecam zapoznanie się z jej podstawami, albo przynajmniej zerkniecie na kilka linków dotyczących poruszonego tu tematu:

Voluspa: http://www.replikaart.com/zrodlo/voluspa.htm – z tej strony pochodzą cytaty użyte w tym poście

http://fronsac.republika.pl/mitologie/nordycka.htm

http://www.asatru.com.pl/pl/content/wanowie

http://www.fantasy.dmkhost.net/legendy/index.php?nr=1196

I jeszcze słowem wyjaśnienia: Varg nawiązuje do wojny jednego rodu bogów z drugim (starszych z młodszymi). Starzy bogowie, bardziej pierwotni, związani z kultami ziemi i płodności zazdroszczą młodym tego, że ludzie modlą się do nich, bardziej ich poważają i im składają ofiary. Starzy bogowie są po prostu zazdrośni.

Jednym z wielu najbardziej mylących aspektów mitologii skandynawskiej jest ten, który dotyczy różnych rodów („rasy”) bóstw, a konkretnie Asów i Wanów. O niektórych z nich mówi się nawet, że pochodzą od ettinów. Naturalnie antyeuropejscy multi-kulti wykorzystują to do twierdzenia, że bogowie byli „rasy mieszanej” i że nasza religia była mieszanką różnych religii.

Aby zrozumieć język mitologii  trzeba oczywiście znać język, a przynajmniej być w posiadaniu słownika skandynawskiego, no i także umieć z niego korzystać.

Termin æsir to liczba mnoga od âss. To skandynawskie słowo pochodzi od  młodszego pranordyckiego *ansuR, które pochodzi od *ansuz, a to z kolei od praindoeuropejskiego and-/ans-, co oznacza ducha (również w skandynawskim: önd  -duch). Asowie byli więc duchami, które z czasem stały się bóstwami.

Termin vanir to liczba mnoga od vanr. To skandynawskie słowo pochodzi od młodszego pranordyckiego * wanaR, które z kolei wywodzi się od starszego pranordyckiego * wanaz, które z kolei wywodzi się z korzenia praindoeuropejskiego *wan/ wen, co tłumaczy po prostu jako „piękne”. Więc Wanowie byli duchami/bóstwami postrzeganymi jako szczególnie piękne. Należeli do nich Frejr (*Fraujaz), Freja (* Fraujon) i ich matka Nerthus (bogini, która w czasie epoki wikingów stała się męskim bogiem –  Njörðr). Rzymską odpowiedniczką  Freji była Wenus („piękna), której to imię oczywiście również wywodziło się z tego samego praindoeuropejskiego źródła *wan/ wen.

Aby zrozumieć, co to oznacza, musimy przede wszystkim przypomnieć sobie grecki mit o Parysie i o tym, jak podał jabłko najpiękniejszej z bogiń – Afrodycie  (grecka Freyja/Wenus).

O ettinach można przeczytać tutaj.

Mitologia (Voluspa, zwrotki 21-24) mówi nam coś takiego:

21.Pierwszą na świecie wojnę pomnę
Gdy na oszczepy święci ludzie Złotą Gullweig wbili ,
Kiedy ją w hali Odyna spalili ,
Trzykroć palili trzykroć odrodzoną ,
Wielekroć razy , a wiecznie żywą.

To nie jest jednak werset o trzykrotnym paleniu „wiedźmy”, jak twierdzą naukowcy, ale opis techniki stosowanej w gospodarce żarowej w rolnictwie. Święci ludzie, którzy są najlepsi na świecie, to zwycięzcy corocznych majowych konkursów/zawodów, najlepiej chyba znanych z Grecji  jako igrzyska olimpijskie (jedne z czterech takich greckich igrzysk), później znanych w zdegenerowanej średniowiecznej formie jako turnieje rycerskie. A propos – my  jeszcze  mamy takie gry w Norwegii dla dzieci w dniu 17 maja (norweski dzień niepodległości – przyp. tłum). Kobieta-zwycięzca  tych gier (wybrana z powodu swej urody, poprzez wręczenie jabłka, jak opisano w micie o Parysie i Afrodycie) nakłuwa pole świętą gałęzią (różdżką), następnie sieje i podlewa je, aby rosły uprawy. Nasiona umieszcza się w ciemnej glebie –  w królestwie śmierci (= sala Odyna). Kiedy spalili „Złotą” (żółte plony) to użyźniało to glebę i rośliny mogły w następnym roku rosnąć na tym samym polu. I tak to się ciągle powtarzało.

22.Held (tj. wiedźmą) ją zwano, gdy w dom wchodziła ,
Wieszczka mądra, różdżce moc dawała ,
Czarowała wszędy zmysłów obłąkanie
Złym niewiastom – rozkosz i radość.

W tej zwrotce chodzi o piękną majową królową (dziewczynę wybraną w trakcie obchodów 1 maja – święta wiosny obchodzonego w rożnych europejskich krajach – przyp. tłum.), która otrzymała jabłko od zwycięzcy zawodów męskich. Była dobrze obeznana z magią (medycyną) i oczywiście popularna wśród chorych osób, które odwiedzała i leczyła. Znała zwyczaje (tj. prawo – przyp. tłum.) i opanowała je lepiej niż ktokolwiek inny.

23.Najwyżsi Rządcy (tj. Wanowie) sejm wielki zwołali ,
I Nieśmiertelni nad sprawą radzili
Czy grzywnę (za zabicie Gullweig/wiedźmy – przyp. tłum.) Asowie powinni zapłacić ,
Czy też wszystkie bogi ofiary równo dzielić.

Ludzie (= bogowie) udali się do kopca (niegdyś służyły jako groby – przyp. tłum.) i wyrazili nadzieję, że wybrali właściwą królową i znaleźli odpowiedniego króla. Miało to dobrze wróżyć na następny rok.

24.Rzucił był Odin oszczep w tłum wojów
Pierwsza na świecie walka to była ,
Wał twierdzy Asów powalon został ,
Waleczni na pole wkroczyli Wanowie.

Piękna (Złota) przewidziała wynik tej walki,
stanęli gotowi na polu bitwy.”

Na Sylwestra czarownicy byli symbolicznie wieszani na jesionach i ranieni włóczniami. Hajmdal zadął w róg tak, że kopiec otwarł się (tzn. brama w płocie otaczającym kopiec pogrzebowy była otwierana) i był on gotowy do przyjęcia „bogów”. Piękne Czarodziejki wiedziały, co się stało i przygotowywały się do nieuniknionego Ragnaröku. Mogę jeszcze dodać, że to nie będzie walka między bogami, ale walka toczona przez bogów przeciwko ettinom. Nie było żadnej wojny między dwoma różnymi „rodami” bóstw.

Mamy jednak problem z wymianą zakładników po „bitwie” (konkursie). Njörðr oddano jako zakładnika  Asom, ale pamiętajmy, że Njörðr jest naprawdę boginią- Nerthus,  matką Freji –  zwycięzcy konkursu piękności. Innymi słowy Nerthus jest po prostu ubiegłorocznym zwycięzca, a gdy przegrała z piękniejszą kobietą, to wróciła do Asów i została znów przyjęta jako jedna z Asów . Znów – ponieważ, była jedną z nich jeszcze zanim została wybrana jako najpiękniejsza.

Hønir („przynęta [śpiewająca]”) i Mímir („pamięć”, „wspomnienie”) zostali oddani na zakładników do Wanów, ale Hønir to tylko inna nazwa dla Freyra, więc jest to po prostu nowy zwycięzca majowego konkursu zastępujący ubiegłorocznego zwycięzce. Staje Freyrem, więc staje się jednym z najbardziej „pięknych” – Wanem. Bez Mímira (mądrość przeszłości), że jest bezwartościowy liderem, jak wskazano w mitach.

Ubiegłoroczny zwycięzca (mężczyzna), w przeciwieństwie do zeszłorocznej zwyciężczyni, nie wróci do reszty Asów, bo został zabity przez nowego zwycięzcę. Aby jego „magiczna siła” mogła zostać  przeniesiona na nowego Freyra, musi on zostać zabity przez niego. Tak – mówimy tu o ofierze z ludzi…

Majowy Król i Królowa; zwycięzcy konkursów maja; Freyr i Freyja:

W czasie epoki wikingów majowy król (= Freyr) nie był już zabijany, ale zamiast tego nowy zwycięzca ciął idola (bożka) mieczem – aby tylko symbolicznie go zabić. Idol był w formie kolumny, taki jak słynny Irminsul Sasów. Kiedy już to zrobił i przejęła rolę starego króla (lub ojca domu) musiał złożyć obietnicę (znaną w Norwegii jako „Brageløfte” [„obietnicę zwycięzcy”]), aby wybrać się na jakieś heroiczne poszukiwanie/wyprawę lub wykonanie innej bohaterskiej akcji. Następnie ciął idola jak poprzednio i z wielkości cięcia wróżono, jaka będzie jego władza: im większe cięcie było, tym lepiej swoją władzę jako król będzie sprawował.

Współczesny pogański idol:

Czasami przy uderzeniu mieczem zdarzało się, że utknął on w bożku, a jeśli majowemu królowi nie udało się wyciągnąć miecza  (używając tylko tej ręki, w której go dzierżył), to tracił tytuł! Jeśli mu się to nie udało, to człowiek, który zajął drugie miejsce w konkursie majowym mógł spróbować wyciągnąć miecz. W przypadku sukcesu miał wykonać to, co obiecał pierwszy zwycięzca – np. zjednoczyć Anglię pod swoimi rządami … Jeśli jemu też nie udało, to następny w kolejce mógł spróbować, i tak dalej. Ten, który z powodzeniem wyciągnął miecz z bożka będzie wybrany przez duchy majowym królem.

Jeśli jeszcze nie zorientowaliście się, dokąd zmierzam, to trzeba poczytać więcej na temat naszej własnej kultury. Takie jest bowiem prawdziwe pochodzenie mitu o Arthur Pendragonie i mieczu, który utknął w „kamieniu” …

Nie było żadnej wojny między różnymi rodami czy też rasami bogów, nie było boskiego „mieszania ras” czy czegoś podobnego. Wszystko w naszej mitologii wynika z naszych ludzi. Wszystko jest zgodne z naszą religią pogańską. Wszystko jest europejskie! Dobre siły nazywane są Asami, a kiedy wygrywają majowe zawody, Wanowie i moce, które starają się powstrzymać, czasami zniszczyć, a najczęściej przynajmniej kontrolować okazują się ettinami. Wszystkie te siły są w nas, ludziach, mężczyznach i kobietach, chłopcach i dziewczętach, starych i młodych. Jesteśmy nimi, a one są nami. Pamiętaj, aby kultywować dobro i stłumić zło, a otworzysz swoje serce i oczy na światło i zamkniesz  na ciemność – zachowasz, ją na czas, gdy będziesz jej potrzebować. Niestety, potrzebujemy bowiem również mocy ettinów – kiedy potrzebujemy naszej wściekłości, brutalnej siły, naszej nienawiści, naszego gniewu, naszego uporu, naszej brutalności, okrucieństwa i naszej bezwzględności.

Wreszcie, należy pamiętać, i to dobrze, że nie ma żadnego „zbawienia”, ale Chwała i Sprawiedliwość, samemu trzeba zadbać o siebie. Nie ma „grzechu” czy „wstydu”, jest tylko Honor! Nie ma „piekła” lub cierpienia po śmierci, tylko wieczne odrodzenie dla osoby Honorowej – w bliskich, w plemieniu, ludziach, rasie i gatunku. Sława dawnym bogom!